Ostatnio dodany artykuł:
klik - klik - klik - klik - klik - klik - klik - klik - klik - klik
Krótka historia bluzy w internecie
2014 roku co drugi Polak robił zakupy przez Internet, natomiast w 2016 urosło to już do prawie 80%… cóż, jestem w mniejszości. Pomimo bycia nowoczesną, posiadającą smartphona, konto na Facebooku i innych social mediach oraz umiejącą się posługiwać nowymi technologiami osobą, nigdy nie robiłam zakupów przez internet. Może się po prostu trochę bałam. No bo „a to rozmiar zły”, „przecież nie to zamówiłam”, „ten kurier to zawsze przychodzi jak w pracy jestem” lub „a to się zepsuło i reklamacja taka skomplikowana”- wydawało mi się przerażające, a przynajmniej irytujące. Jednak pójście do galerii handlowej również jest kłopotliwe, bo zabiera dużo czasu i jakoś rzadko znajduję dokładnie to czego szukam. Więc co powinnam zrobić? Przestać robić zakupy? Oj, na pewno nie.
Ostatnio chciałam kupić coś ciekawego, jakąś interesującą bluzę taką, którą ostatecznie znajdzie się na jakimś Kiermashu lub innym zlocie designerskich gadżetów. Idąc za ogólnie znaną maksymą, że „w Internecie znajdziesz wszystko” dałam się pochłonąć szałowi milionów sklepów ale po pół godziny się zmęczyłam. Każdy ze sklepów ma „najlepsze oferty”, „wszystkie produkty”, „to, czego pragniesz”- tych stron było za dużo, po prostu utonęłam! Odeszłam od komputera, zrobiłam kawę i wróciłam z nowymi siłam zmierzyć się z wyszukaniem tego czego potrzebuję. Żeby nie utonąć znowu poszukałam jakiejś platformy zakupowej, tam przynajmniej może będzie większa przejrzystość i nie będę musiała mieć otwartych 10 kart w przeglądarce. Znalazłam jakąś, która miała dobrze ułożoną listę produktów, dobre kategorie i przekierowanie od razu do sklepu, gdzie okazywało się, że jest brak różnicy w cenie między platformą, a sklepem. Super, no to szukamy.
I oto ona, jest! Bluza z Kill Star- zakochałam się, jednak cena mnie troszkę przeraziła. Z resztą nie mam się co dziwić, za tak dobre jakościowo i indywidualistyczne rzeczy trzeba odpowiednio płacić. Nie byłam gotowa na przeznaczenie takiej kwoty ale postanowiłam ją mieć, cóż czegoś trzeba sobie odmówić żeby mieć coś innego. Wtedy zwrócił moją uwagę migający banner „aż 70% zysków trafia do naszych klientów”. Hmmm…. zaczytałam się w łatwy do zrozumienia program partnerski całkiem logicznie rozrysowany. Zasada działania po krótce to sponsoring przez Facebooka, Twittera, Google+ lub bezpośrednio emailem do koleżanki. Czyli zarobię jeśli polecę znajomym coś, co i tak bym im poleciła. Do tego tak jakby razem zbieramy profit, ponieważ, kiedy ja coś kupię to oni dostają złotówki na swoje konto, a w drugą stronę to samo. Czyli im większą sieć znajomych się stworzy, tym większy zysk was wszystkich.
Jednak nie zaufam stronie „ot tak”, trzeba najpierw trochę poczytać, o co tak na prawdę chodzi. Strona działa na zasadzie cashback, która polega na współpracy– sklep płaci prowizję serwisowi za zakupy dokonane przez jego użytkowników, a ten dzieli się tym wynagrodzeniem z użytkownikami. Użytkownik korzysta ze wszystkich promocji, rabatów i zniżek dostępnych w danym czasie w sklepie internetowym, a dodatkowo otrzymuje zwrot części wydanych pieniędzy. Wartość zwrotów może być różna w zależności od marż i produktów, ponieważ można kupować i małe i duże rzeczy. Jedynym minusem jest czas oczekiwania na zwrot, a w dzisiejszym świecie nikt nie lubi czekać. Tylko, że w tym akurat serwisie nie trzeba czekać aż tak długo. I okazuje się, że zysk jest też większy bo zamiast wydawać na reklamę, wolą aby to użytkownicy promowali ją wśród znajomych i za to dostawali większy cashback. Fajnie. Zawsze lepiej jest mieć więcej pomysłów na oszczędzanie.
Ale skoro już ryzykuję te zakupy w internecie to może przynajmniej zrobię tak, że będą bezpieczne i jak najmniej kłopotliwe? Odkryta przeze mnie platforma jest łatwa w obsłudze, kategorie są w prawidłowy sposób dobrane, nie ma wyskakujących okienek. Mogłam zarejestrować się przez Facebooka, co przyspieszyło znacznie zakup. Spodobały mi się opcje „lista życzeń” i „lista wszystkich zamówień”, bo w internecie często coś ginie. Zwłaszcza kiedy chcemy kupić coś znowu z danego sklepu ale nie pamiętamy nazwy, lub ceny czy jakichkolwiek danych. Jestem z tych osób, które wolą mieć wszystko w jednym miejscu. Tak samo listę rzeczy, które bym chciała zakupić, na które „poluję”, bo na przykład czekam na wypłatę. To też może zginąć, a dzięki tej platformie mi się nie zgubi.
I nie chodzi już tylko o ubrania, bo mogę tam kupić dosłownie wszystko. Książki, gry, telefon, rzeczy dla zwierząt, czy nawet żywność i to w jednym miejscu. Cały czas platforma też nawiązuje współpracę w nowymi sklepami rozszerzając swoją ofertę dla mojej własnej wygody. Nawet rabaty są prawdziwe, a nie jest to sztuczne podwyższanie cen, które jest popularne w sklepach internetowych. Porównałam nawet kilka sklepów i ceny faktycznie się zgadzały. Po sprawdzeniu chyba dosłownie wszystkiego, bo jakoś nie mam z zasady zaufania do sklepów internetowych stwierdziłam, że nie ma tam żadnego błędu, kruczka, czy „gwiazdki” w umowie. W efekcie otworzył się przede mną zupełnie nowy świat i to całkiem bezpiecznych zakupów.
Wracając do mojej historii zakupów internetowych stwierdziłam, że chyba od teraz będę miała trochę więcej odwagi bo istnieje serwis, dzięki któremu mogę nie mieć żadnych kłopotów, a tylko zysk. Bo przecież za każdy zakup mojego znajomego mam profit, za każdy mój zakup to z kolei mój znajomy ma profit. W ten sposób bardzo szybko mogę uzbierać na bluzę, która nie do końca jest w moim zasięgu cenowym…ale wkrótce będzie! Aha. A ta platforma, dzięki której ją zdobędę nazywa się http://e-candy.pl/cashback/ ??